Autor SPEadmin
Kategoria:

Nieco ponad dwa tygodnie temu poszłam na ślub mojej koleżanki z podstawówki. Niby nie dostałam zaproszenia, jednak stwierdziłam, że kościół jest otwarty dla wszystkich i nikt mnie nie wygoni z powodu chęci zobaczenia uroczystości zaślubin mojej znajomej. Żeby nikt nie zauważył mojej obecności w kościele, zjawiłam się w nim na pół godziny przed ślubem i usiadłam na chórze. Stamtąd miałam i świetny punkt obserwacyjny i miejsce dość anonimowe. Nie pozostało mi nic innego jak czekać na parę młodą i przyglądać się jak składają swoją przysięgę małżeńską.

Ceremonia była piękna, a para zachowywała się nienagannie. Warto było zapamiętać te elementy, które podobały mi się najbardziej, ponieważ za parę miesięcy to ja miałam stanąć na ślubnym kobiercu. Wychodząc po ślubie z kościoła już nie przejmowałam się, że ktoś może mnie zobaczyć, tylko otwarcie przyglądałam się Młodej Parze  i gościom składającym jej życzenia. Zdziwiło mnie, że pod kościołem nagle znalazło się z dwadzieścia dużych samochodów ciężarowych przyozdobionych wstążkami i balonami, jednak domyśliłam się, że pewnie świeżo upieczony mąż pracuje w transporcie. Z rozmów prowadzonych między gośćmi weselnymi udało mi się wywnioskować, że Pan Młody jest spedytorem w jakiejś dużej częstochowskiej firmie przewozowej, spedytor Częstochowa. Ciekawe ile taki spedytor zarabia – pewnie dość dużo, skoro gości weselnych było na pewno ponad setka, a cała uroczystość aż kipiała od dodatków, kwiatów i innych elementów wymagających włożenia w nie pieniędzy. W końcu wszystko co ślubne jest bardzo drogie.

Dodaj komentarz